środa, 1 lutego 2017

Hogwart vs. Merlin - rozdział II

Witam :)
Zapraszam na rozdział II, krótki lecz kolejny będzie bardziej obszerniejszy.


Rozdział II


- Widziałyście ich miny? To było dopiero widowisko. Nie mogli uwierzyć, że staliśmy na tafli wody.
- Kto by uwierzył, oni sami pewnie tak nie umieją, a my jesteśmy magami – po czym skierował się do Emi – O czym tak myślisz? Coś Cię niepokoi, prawda?
- Coś jest nie tak z tą szkołą. Wyczułam w głosie tutejszego dyrektora jakby niepokój. A w jego oczach dostrzegłam ciemność i ból. Coś się wydarzy i to zapewne będzie nas dotyczyć..
- Masz rację – zawitał do salonu ich dyrektor – to nie jest tylko spotkanie integracyjne a bardziej poszukiwanie sojuszników. Sami wiecie kto tu jest ich wrogiem, Albus jest zdesperowany i na siłę szuka pomocy.
- I co, mamy za nich zginąć, bo to ich wróg chce ich zabić!? – oburzyła się Ognista – wiecie, że nie lubię jak mnie ktoś wykorzystuje!?
- Mam plan – dodał Max – Dosłownie w naszym stylu. Rozwalmy wroga od środka
- Ja bym była za, ale nie chcę dostać ochrzanu za tą zgodę – skomentowała Emilia
- Bo to..
- Dobry pomysł – wtrącił się dyrektor – Jednak nie dla tego przeciwnika. Zrobimy inaczej, Emi masz jeszcze kontakt z wężowym demonem?
- Cały czas..
- Świetnie, no to wiesz co masz robić. Plan jest taki, Emilia i Ognista zajmą się kilkoma sojusznikami wroga, by dowiedzieć się czegoś więcej. Wierzę w wasz urok osobisty, a wy, jak przyjdzie czas staniecie do walki, a na razie musicie uważać, by nikt niczego nie podejrzewał.
- Damy radę, szefie – odpowiedziała Ola – co to dla nas.
Następnego dnia polska ekipa po śniadaniu wybrała się na tak zwane błonie, aby potrenować walkę wręcz i pobiegać. Byli oni wyłączeni z zajęć na prośbę swojego dyrka. Zorganizowali sobie małe potyczki, każdy z każdym aby się sprawdzić. Mieli oczywiście nieliczne grono widzów, co dało największą frajdę dla Toma i Zuzy.
- Tomcio Paluch co tak słabo i wolno, już byś leżał trupem, wiesz?
- Spadaj szatanie, idź do piekła.
- Już tam byłam, nie chcieli mnie.. – przyleciała pewna sowa do brunetki z paczką, ale jej z nimi nie było. Biegała po wolnej przestrzeni z Olą, postanowiły nie marnować czasu na wyjeździe i zaczęły biegać. A ten teren bardzo im pasował.
- Cholera! – wrzasnęła, kiedy dołączyły do reszty i otworzyła pudełko. Było niby wypełnione piaskiem, a potem ręka Emi pokryła się jej własną krwią. W piasku były drobinki szkła, które pokaleczyły wewnętrzną część jej dłoni.
- Wredna pizda. Co z tym zrobisz? – zapytał Max
- Nie dam jej tej satysfakcji, rękę sobie wyleczę, a ona niech sobie nie myśli, że tym mnie wystraszy. Głupia i pusta idiotka!?

Podczas obiadu, ekipa zachowywała się tak jakby nic się nie stało. Emilka jak zawsze zaskakiwała ubiorem, przez co każdy chłopak na nią spoglądam spod ukosa. Ciemne jeansy, luźna bluzka z rękawkami ¾ i buty na wysokim koturnie. Śmiała się razem z przyjaciółmi, nie dawała po sobie poznać, że dostała paczkę, która ją zraniła. Brunetka jednak nie siedziała z nimi długo. Kiedy się najadła, poszła do pokoju odpocząć. Wchodząc do środka, zauważyła węża na środka pokoju wspólnego.
- Jak ręka?
- Nie widać śladu to skaleczeniu. Masz to o co Cię prosiłam? – wyciągnął z paszczy flakonik
- Jad mamby czarnej dla pięknej dziewczyny o mrocznych planach.
- Już tak mi nie schlebiaj, Nero. Jak ci się żyję? – opowiedział, że pomału do przodu, zapewnił ją, że zjawi się znowu podczas bitwy. Ona zaś położyła się do łóżka, wcześniej chowając jad do szuflady. W tej samej szafce leżał zapisany kawałek pergaminu. Schwyciła go do ręki i zaczęła czytać:
„Ładny pokaz odstawiliście na rozpoczęciu. Miło było na was popatrzeć.
Dlaczego tak długo nie odpisujesz? Zrobiłem coś nie tak?
Byłbym rad, chociaż na jedną twoją odpowiedź.
Wiesz, od tamtego dnia, kiedy zobaczyłem Cię w pociągu nie mogę wyrzucić Cię z głowy. Mimo bodźców zewnętrznych cały czas o Tobie myślę. Nurtuje mnie jedno pytanie, czy odważyłabyś się ze mną spotkać na żywo? Chociaż, na 5 minut, bym mógł Ci coś powiedzieć.
Mam nadzieję, że się zgodzisz”


„Zgoda, przyjdź dziś o północy pod ten wasz Zakazany Las.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz